niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 6



Ogień.


            Ivy zamknęła za sobą drzwi, rzuciła buty na ziemię i skierowała się do swojego pokoju. Natasza zagrodziła jej przejście, stojąc w dziwnie wygiętej pozycji z założonymi rękoma. Patrzyła surowo na siostrę i dała jej tym do zrozumienia, że aby przejść, ta jej musi wszystko „wyśpiewać”. Ivy nie w zamiarze miała tak postąpić. Spojrzała na siostrę z pogardą i spróbowała się przecisnąć. Na próżno.
            - Czy ty w ogóle wiesz, która JEST godzina? – zapytała podenerwowana Natasza, akcentując przedostatnie słowo.
            - Tak, wiem. – odpowiedziała bez przejęcia.
            - No właśnie! Kto to w ogóle był?  Powinnam zadzwonić do mamy, że przyjechałaś grubo po pierwszej z jakimś gachem i, że dodatkowo się z nim miziałaś przed domem. Jak myślisz będzie zadowolona? – wykrzyczała, na co Ivy parsknęła śmiechem.
            - Proszę bardzo. Dzwoń. – podała jej telefon ze skrzywieniem. – Ale wiesz co? On nie jest jakimś przypadkowym „gachem”. I w jakim ty świecie żyjesz, że uścisk jest dla ciebie mizianiem? Ten koleś – pokazała gestem jakby w stronę wyjścia – jest bardziej wartościowy od ciebie. To on mi pomógł i był ze mną, nie ty. On był! Słyszysz?! – wykrzyczała z płaczem, po czym mówiła już spokojnie. – A nie, tak jak ty. Bo zamiast mnie wspierać… ty odbiłaś mi chłopaka. – zaśmiała się ironicznie – Odbiłaś mi Łukasza. A doskonale wiedziałaś jaki on był dla mnie ważny. Ale… nawet się cieszę, że tak się stało. Bo jesteście siebie warci.
            Natasza stała jak kołek, nie wiedziała co odpowiedzieć siostrze. Chciała wydusić coś na kształt przepraszam, ale nie mogła wydobyć z siebie ani słowa. Dotarło do niej, że Ivy miała racje. Poczuła wstyd.
            Ivy starła wierzchem dłoni łzy spływające jej po policzkach. Patrzyła siostrze w oczy jeszcze przez chwilę, wręcz z obrzydzeniem, lecz ta, zdawało się, unikała jej wzroku. Odebrał swój telefon i udała się chwiejnym krokiem do swojego pokoju. Na schodach niemal się przewróciła, ale złapała szybko utraconą równowagę i wspięła się po reszcie stopni, była zła. Ostatnimi czasy, nie lubiła przebywać w domu, a zwłaszcza w swoim pokoju. Nie czuła się już bezpieczna, nie wspominając już o szczęśliwej. Trzasnęła drzwiami i włączyła lampki wiszące nad łóżkiem. W półmroku widoczna była gra kolorów wydobywająca się z nich. Nadała ciepła temu pomieszczeniu.
            Ivy rzuciła się na łóżko, zastanawiała się czy postąpiła słusznie. Mogła to przemilczeć. Ale dlaczego? Przecież miała prawo uświadomić Nataszy, że popełniła błąd… że wbiła jej nóż w plecy, że kopnęła leżącego. Kopnęła i poskakała po nim. Rozległo się pukanie do drzwi, na co krzyknęła, że chce zostać sama. Widocznie zabolały Nataszę słowa wypowiedziane przez siostrę i zrozumiała swój błąd. Blondyna była upaćkana ziemią i błotem, wstała, otworzyła szafę, wyjęła z niej luźną, granatową bluzę i bieliznę. Wchodząc do łazienki zdejmowała z siebie ubrania. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze, spuściła wzrok i weszła pod prysznic. Gorąca woda opadała na nią dość ostro, ale nie miała co do tego problemu. Przez tę całą sytuację odechciało jej się spać, ale była zbyt zmęczona, żeby cokolwiek robić. Po około pół godzinie wyszła spod prysznica. Ubrała się we wcześniej przygotowane ubranie i zeszła na dół. Wszędzie było zgaszone światło. Więc po omacku schodziła po schodach i weszła do kuchni. Wyjęła z lodówki kilka produktów i sporządziła bułki. Zagotowała mleko i zrobiła kakao. Umieściła wszystko na tacy i pokierowała się do salonu, gasząc światło ramieniem tuż przed wyjściem z kuchni. Znów stąpała wolno i starała się zachować równowagę. Nie pomyślała, mogła prędzej zapalić światło w salonie. Uderzyła nogą o ławę i natychmiast tam położyła tacę. Przejechała ręką po dużej, brązowej kanapie, a następnie za stertą kolorowych poduszek, które się na niej znajdowały, aż znalazła pilot. Włączyła TV, i opadła na sofę. Krążyła po kanałach dopóki nie natrafiła na coś interesującego, a z faktu, że jest miłośniczką fantasty, horrorów czy filmów psychologicznych, przystała na „Nieproszonych gościach”. Przykryła się kocem i spałaszowała bułki. Na reklamie skierowała się do kuchni i zrobiła kolejne kakao. W momencie w którym rozwijała się akcja, wystraszył ją dźwięk otrzymanej wiadomości sms, w wyniku spadła z sofy na podłogę. Siedziała tam przez moment śmiejąc się z siebie. Wstając odczytała wiadomość.
„Hej, śpisz? Bo ja tak jakoś nie mogę. :c – N”
„Nie, nie śpię… Właściwie to oglądam „Nieproszonych gości” :D”
„Hmm. O 3:13 oglądać horror. Intrygujące.”
„Po rozmowie z siostrą, odechciało mi się spać.”
„Przykro mi.”
„Bywa..” – Mimo tego, że Natasza sobie na to zasłużyła, było przykro Ivy, że tylko w ten sposób mogła do niej dotrzeć.
            Pisali do czwartej dwadzieścia jeden. Później prawdopodobnie przysnął, bo nie odpisywał na wiadomości. Sama też była na tyle zmęczona, że nie chciało jej się ruszać ze sofy, toteż na niej pozostała. Ułożywszy się, wyłączyła TV. Chwilę się przewracała z boku na bok, po czym pogrążył ją sen.

***
            Nataszy było cholernie głupio po tym co powiedziała jej siostra, bo miała świadomość, że to była prawda. Że zawaliła, po całości. Zawiodła ją. Nigdy specjalnie się nie przyjaźniły, ale ona się zachowała jak ostatnia suka. Jak jej wróg… Postanowiła więc to naprawić, udała się do pokoju Ivy, chciała ją za wszystko przeprosić. Zapukała do drzwi, ale usłyszała, to czego się spodziewała, a mianowicie negatywnie naładowaną odpowiedź. Przykro jej było z tego powodu, ale nie miała co się nad sobą użalać, doskonale miała świadomość swojej winy. Wiedziała, że gdyby sytuacja się odwróciła, ta postąpiła by identycznie, jak nie gorzej… Nie miała zamiaru wyczekiwać pod drzwiami, dlatego zrezygnowana podreptała do swojego pokoju. Przez okno mignęła jej postać, ktoś stał przed domem. Zdumiona tym, udała się schodami w dół obadać sytuację. Kto normalny, obserwuje dom o pierwszej w nocy? Nie wróżyło to nic dobrego. Wyjrzała przez okno w salonie, nikogo nie dostrzegła. Pobłażliwie stwierdziła, że na pewno jej się wydawało. Zakluczyła drzwi wejściowe. Po drodze do góry, gasiła wszystkie kolejno światła. Stąpała ostrożnie po stopniach, nagle… Usłyszała coś. Skrzypnięcie drzwi.
            - Ktoś tam jest? – nikt nie odpowiedział.
            Na powrót zeszła po schodach. Poczuła chłodny powiew wiatru. Powoli podeszła do drzwi. Otwarte? Pewnie przekręciła nie w tą stronę… ale jak? Nigdy jej się nie zdarzyło pomylić się w takiej kwestii. Zatrzasnęła drzwi i zakluczyła ponownie, tym razem sprawdziła, czy faktycznie są zamknięte. Pędem wbiegała po schodach, potknęła się i zjechała po nich w dół. Czy ona zapalała światło w przedpokoju jak sprawdzała stan drzwi?
            - Ivy? To ty? – podbiegła do przedpokoju i zgasiła światło.
            Nikt nie odpowiadał. Nie wiedziała co ma zrobić. Czy to był zwykły przypadek? Pewnie tak… Roztrzepana zwyczajnie nie zgasiła światła… Poszła do siebie. Leżąc w łóżku odczuwała coś na kształt poczucia winy. Nie mogła zasnąć. Męczyła się z tym około godziny. Ostatecznie postanowiła, że spróbuje ją przeprosić raz jeszcze. Może się dogadają? Bardzo jej na tym zależało.
            Wstała i ubrała kapcie – małpki. Nie zapalając światła wyszła z pokoju, następnie udała się korytarzem to pokoju siostry. Zapukała, a drzwi się uchyliły. Weszła więc do środka, nie było jej tam. Postanowiła, że na nią zaczeka. Spodobały jej się kolorowe lampki nad łóżkiem. Podeszła bliżej i ujrzała na szafce, która stała po lewej stronie łóżka, zdjęcie, Ivy i Camill. Łez spłynęła jej po policzku. One nigdy nie będą miały takich relacji, jak Ivy z Camill. Usiadła na łóżku nadal wpatrując się w zdjęcie.
[…]
            Uczucie ciepła… nie, gorąca, parzącego twarz niczym ognisko. Oddech nierównomierny i gwałtowny, jak u człowieka który się dusi. Mózg podpowiadał dziewczynie, że ma wstać, lecz ta kompletnie nie rozumiała dlaczego? Pamiętała, że czekając położyła się w pokoju siostry, najwyraźniej zasnęła. Otępiało otworzyła oczy. Spostrzegła, że pokój stanął w płomieniach. Wtedy odniosła wrażenie, że wie jak wygląda piekło. Jej ciało odmawiało posłuszeństwa, musiała się bardzo wysilić, żeby wstać z łóżka. Dusiła się. Nie mogła złapać oddechu. Zaczęła szarpać klamkę od drzwi. Widziała kłęby dymu i czuła gorąco ognia. Kaszlała, a drzwi nadal zamknięte. Ktoś musiał je zamknąć na klucz, ona na pewno tego nie zrobiła. Spanikowana, zaczęła w nie uderzać, chciała się stamtąd czym prędzej wydostać, ale tym to nie wróżyło. Oczy zaczęły ją piec i łzawić. Kręciło jej się w głowie, wiedziała, że długo nie utrzyma równowagi. Zaczęła histerycznie łkać i uderzać w drzwi. Modliła się, żeby Ivy… gdziekolwiek jest? Pomogła jej. A może to Ivy… Nie! Ogień lizał jej nogi swoimi językami. Dym był już teraz dosłownie wszędzie. Nie była w stanie krzyczeć. Zakręciło jej się w głowie i upadła. Pokój wirował coraz szybciej, aż w końcu nastąpiła ciemność. Nie potrafiła się poruszyć, otworzyć oczu a już na pewno czegokolwiek powiedzieć… Krzyk rozpaczy. Przepełniony bólem i żałością – to była ostatnia rzecz jaką zarejestrowała.
_________________________________________
Ogromnie przepraszam za tak solidne opóźnienie. Kilka spraw się zawaliło, i powstało kilka nowych. Jeśli wszystko pójdzie jak powinno we wtorek dodam kolejny w ramach przeprosin. 
Tak jak wyżej napomniałam, u mnie wszystko się wali i obraca o 180 stopni. Mam nadzieję, że chociaż wam się jakoś wiedzie! Opowiedzcie co u was gaduły?  
Mam nadzieję, że was nie zawiodłam niespodziewanym zwrotem wydarzeń. Albo, że nie przesadziłam czy tam cokolwiek. Jak zawsze proszę o szczere komentarze! I oby ich jak najwięcej bo coś ostatnio krucho :( !
Generalnie To wooooo! Muszę wam podziękować za aż taką liczbę wyświetleń. :D Dzięki kochani!
Nutki na dziś to: ♥Pretend ▼Apologize
Dobranoc!

8 komentarzy:

  1. "Gorąca woda opadała na nią dość ostro, ale nie miała co do tego problemu" przyczepiłabym się jedynie do tego zdania :) Coś mi w nim nie pasuje ;)
    Poza tym oczywiście się nie zawiodłam i jak zawsze pozytywnie mnie zaskoczyłaś kolejnymi zwrotami akcji. Końcówka rozdziału zapowiada się intrygująco.. ;) Czekam na kolejne. ;)
    http://magiafuego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :D Liczyłam, że coś mi naskrobiesz :D I oczywiście, że zajrzę do Ciebie ! :D

      Usuń
  2. Ja tez Cię przepraszam ze nie napisałam komentarza pod wcześniejszym rozdziałem. Cóż mogę powiedzieć, rozdział wspaniały choć da się tam znaleźć kilka błędów. "Ostatnimi czasy, nie lubiła przebywać ani w domu, a zwłaszcza w swoim pokoju." To zdanie trochę mi nie pasuje ale jak zlikwidujesz "ani" to będzie okey. Jestem ciekawa kto podpalił dom Ivy :) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Obiecuję że od razu dodam komentarz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak masz rację teraz widzę, że bez "ani" ewidentnie to zdanie wyglądałoby lepiej, zwyczajnie chciałam napisać w inny sposób to zdanie i już nie zwróciłam uwagi na cały układ zdania! Zaraz to poprawię :)

      Usuń
  3. Nolaxox9
    Co tak długo!!! Ja tu czekałam! Ale warto było! Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No wiesz.... Śmierdzi dymem... Ale tak poza tym w porządku.
    Mnie za to ogarnęła niemoc twórcza... :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmierdzi dymem XD ? Nie mów, że ja tak napisałam o.O ? bo jeśli tak, to nie mogę znaleźć :o. Też coś ostatnio tworzę w cierpieniu ehh :(

      Usuń